Łączna liczba wyświetleń

Wernisaże Wrocław (nie tylko)

ZGŁOŚ IMPREZĘ NA blogonim@gmail.com WIDOK SZCZEGÓŁÓWY - KLIKNIJ PLAN DNIA

niedziela, 21 października 2012

Męskie gotowanie - LECZO

Popularny "Eintopf" o węgierskim rodowodzie. Jak tam było w oryginale - nie wiem i nawet o to nie dbam. Ważny jest nastrój, jaki zapewniają podstawowe składniki - papryka i pomidory;

 
ja użyję jeszcze cebulę, cukinię, szynkę szwarcwaldzką, boczek,


a jako przyprawy czosnek, sól, pieprz, listek bobkowy, goździk, papryka w proszku, cukier. Zwróćcie uwagę, że nie ma tu moich ulubionych - majeranku i kminku, jakoś mi nie pasują.
Lubimy w kuchni pracę spokojną i metodyczną, a więc przyrządzamy w następującej kolejności:
Do godziwego garnka wlewamy oliwy (Węgrzy pewnie smalcu używali). Szynkę i boczek - w ilości wedle uznania, choć nie polecam przesady, to danie przede wszystkim warzywne - na kostkę kroimy.

 
Włączamy niezbyt wielki gaz pod garnkiem i na gorącą oliwę wędliny wrzucamy. Mieszamy i wracamy do pozostałych ingrediencji - obieramy czosnek, zgniatamy nożem na płasko (tak robią wszyscy kucharze w telewizji, więc odstawać nie chcemy) i wrzucamy do smażących się mięsiw.


Znów mieszamy, myjemy cebulę i w kostkę jakąś tam kroimy.


Gdy szynka i boczek są ładnie przyrumienione, wrzucamy cebulę, lekko solimy, mieszamy jak zawsze i bierzemy się za warzywa.


Myjemy paprykę, pomidory i cukinię, osuszamy papierowym ręcznikiem i bierzemy za krojenie w takiej to kolejności - wprzódy papryka. Sprawdzamy cebulkę i gdy ładnie zeszklona, wrzucamy paprykę zamieszać nie omieszkawszy. Dalej idzie cukinia i gdy skrojona, w garnek aplikujemy, a gdyby tłuszczu było mało, to i jego dodajemy.

 
Teraz całość lekko obsmażamy (inna szkoła mówi, że wrzucić można wszystko na raz, bo kolejność nie ma znaczenia, my jednak uważamy, że warzywa twarde, paprykę i cukinię warto obsmażyć dla nieuchwytnego, ale jednak wyczuwalnego smaku przyrumienionej skórki), a w międzyczasie pomidory skrajmy, jak to u nas w zwyczaju, ani na kształt ani na wielkość kawałków nie bacząc.
Pomidory w garnku znaleźć się w końcu muszą, a z nimi wszelkie przyprawy - listek bobkowy, pieprz mielony i kilka tegoż ziaren, ze dwa goździki, mielona papryka, tej nie żałujemy, przecie to madziarska potrawa.


Warto przykryć całość i co jakiś czas mieszając, na małym ogniu gotować. Po jakiś dziesięciu minutach doprawiamy do smaku odrobiną cukru i ile trzeba soli. Dusimy pod przykryciem, ale dość często mieszając, aż twarde warzywa zmiękną a pomidory się rozpadną. Jeśli rzecz za luźna nam się wyda, bez przykrycia redukujemy, ale o tym, iżby zbyt gęsta nie była, nie zapominamy. Gdy tak danie pod przykrywką pyrka, sprzątamy kuchnię i do stołu nakrywamy.



Podawać na gorąco z jasnym pieczywem lub ziemniakami. Ja jadam łyżką, ale raczej jadać widelcem jest przyjęte.

SMACZNEGO

4 komentarze:

  1. Leczo piękne, ale nie mogę wyjść z podziwu dla natchnienia! Poetyzacja tegoż receptu na węgierski klasyk uderza niczym para z garnca. Aż zgłodniałam - czas na śniadanie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no cóż, niektórzy twierdzą, że kuchnia to także poezja

      Usuń
  2. wygląda pysznie, chętnie zjadłabym teraz takie leczo. pozdrawiam z Brna, Panie Andrzeju :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba da się zrobić, gdy odwiedzisz Kasię w domu (mam nadzieję, że nie uraziłem formą bezpośrednią?)

      Usuń