Pospało by się w niedzielę trochę dłużej - ale pies nie ma litości. No to dla poprawy nastroju biorę aparat na psi spacer i utrwalam te jesienne impresje - depresje...
... dedykuję
Pióro skrzypi, kleksy wszędzie, co to będzie, co to będzie...
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kontakt.
e-mail: blogonim@gmail.com
fb: facebook.com/andrzej.malyszko
Łączna liczba wyświetleń
Wernisaże Wrocław (nie tylko)
ZGŁOŚ IMPREZĘ NA blogonim@gmail.com WIDOK SZCZEGÓŁÓWY - KLIKNIJ PLAN DNIA
niedziela, 21 października 2012
Męskie gotowanie - LECZO
Popularny "Eintopf" o węgierskim rodowodzie. Jak tam było w oryginale - nie wiem i nawet o to nie dbam. Ważny jest nastrój, jaki zapewniają podstawowe składniki - papryka i pomidory;
ja użyję jeszcze cebulę, cukinię, szynkę szwarcwaldzką, boczek,
a jako przyprawy czosnek, sól, pieprz, listek bobkowy, goździk, papryka w proszku, cukier. Zwróćcie uwagę, że nie ma tu moich ulubionych - majeranku i kminku, jakoś mi nie pasują.
Lubimy w kuchni pracę spokojną i metodyczną, a więc przyrządzamy w następującej kolejności:
Do godziwego garnka wlewamy oliwy (Węgrzy pewnie smalcu używali). Szynkę i boczek - w ilości wedle uznania, choć nie polecam przesady, to danie przede wszystkim warzywne - na kostkę kroimy.
Włączamy niezbyt wielki gaz pod garnkiem i na gorącą oliwę wędliny wrzucamy. Mieszamy i wracamy do pozostałych ingrediencji - obieramy czosnek, zgniatamy nożem na płasko (tak robią wszyscy kucharze w telewizji, więc odstawać nie chcemy) i wrzucamy do smażących się mięsiw.
Znów mieszamy, myjemy cebulę i w kostkę jakąś tam kroimy.
Gdy szynka i boczek są ładnie przyrumienione, wrzucamy cebulę, lekko solimy, mieszamy jak zawsze i bierzemy się za warzywa.
Myjemy paprykę, pomidory i cukinię, osuszamy papierowym ręcznikiem i bierzemy za krojenie w takiej to kolejności - wprzódy papryka. Sprawdzamy cebulkę i gdy ładnie zeszklona, wrzucamy paprykę zamieszać nie omieszkawszy. Dalej idzie cukinia i gdy skrojona, w garnek aplikujemy, a gdyby tłuszczu było mało, to i jego dodajemy.
Teraz całość lekko obsmażamy (inna szkoła mówi, że wrzucić można wszystko na raz, bo kolejność nie ma znaczenia, my jednak uważamy, że warzywa twarde, paprykę i cukinię warto obsmażyć dla nieuchwytnego, ale jednak wyczuwalnego smaku przyrumienionej skórki), a w międzyczasie pomidory skrajmy, jak to u nas w zwyczaju, ani na kształt ani na wielkość kawałków nie bacząc.
Pomidory w garnku znaleźć się w końcu muszą, a z nimi wszelkie przyprawy - listek bobkowy, pieprz mielony i kilka tegoż ziaren, ze dwa goździki, mielona papryka, tej nie żałujemy, przecie to madziarska potrawa.
Warto przykryć całość i co jakiś czas mieszając, na małym ogniu gotować. Po jakiś dziesięciu minutach doprawiamy do smaku odrobiną cukru i ile trzeba soli. Dusimy pod przykryciem, ale dość często mieszając, aż twarde warzywa zmiękną a pomidory się rozpadną. Jeśli rzecz za luźna nam się wyda, bez przykrycia redukujemy, ale o tym, iżby zbyt gęsta nie była, nie zapominamy. Gdy tak danie pod przykrywką pyrka, sprzątamy kuchnię i do stołu nakrywamy.
Podawać na gorąco z jasnym pieczywem lub ziemniakami. Ja jadam łyżką, ale raczej jadać widelcem jest przyjęte.
SMACZNEGO
ja użyję jeszcze cebulę, cukinię, szynkę szwarcwaldzką, boczek,
a jako przyprawy czosnek, sól, pieprz, listek bobkowy, goździk, papryka w proszku, cukier. Zwróćcie uwagę, że nie ma tu moich ulubionych - majeranku i kminku, jakoś mi nie pasują.
Lubimy w kuchni pracę spokojną i metodyczną, a więc przyrządzamy w następującej kolejności:
Do godziwego garnka wlewamy oliwy (Węgrzy pewnie smalcu używali). Szynkę i boczek - w ilości wedle uznania, choć nie polecam przesady, to danie przede wszystkim warzywne - na kostkę kroimy.
Włączamy niezbyt wielki gaz pod garnkiem i na gorącą oliwę wędliny wrzucamy. Mieszamy i wracamy do pozostałych ingrediencji - obieramy czosnek, zgniatamy nożem na płasko (tak robią wszyscy kucharze w telewizji, więc odstawać nie chcemy) i wrzucamy do smażących się mięsiw.
Znów mieszamy, myjemy cebulę i w kostkę jakąś tam kroimy.
Gdy szynka i boczek są ładnie przyrumienione, wrzucamy cebulę, lekko solimy, mieszamy jak zawsze i bierzemy się za warzywa.
Myjemy paprykę, pomidory i cukinię, osuszamy papierowym ręcznikiem i bierzemy za krojenie w takiej to kolejności - wprzódy papryka. Sprawdzamy cebulkę i gdy ładnie zeszklona, wrzucamy paprykę zamieszać nie omieszkawszy. Dalej idzie cukinia i gdy skrojona, w garnek aplikujemy, a gdyby tłuszczu było mało, to i jego dodajemy.
Teraz całość lekko obsmażamy (inna szkoła mówi, że wrzucić można wszystko na raz, bo kolejność nie ma znaczenia, my jednak uważamy, że warzywa twarde, paprykę i cukinię warto obsmażyć dla nieuchwytnego, ale jednak wyczuwalnego smaku przyrumienionej skórki), a w międzyczasie pomidory skrajmy, jak to u nas w zwyczaju, ani na kształt ani na wielkość kawałków nie bacząc.
Pomidory w garnku znaleźć się w końcu muszą, a z nimi wszelkie przyprawy - listek bobkowy, pieprz mielony i kilka tegoż ziaren, ze dwa goździki, mielona papryka, tej nie żałujemy, przecie to madziarska potrawa.
Warto przykryć całość i co jakiś czas mieszając, na małym ogniu gotować. Po jakiś dziesięciu minutach doprawiamy do smaku odrobiną cukru i ile trzeba soli. Dusimy pod przykryciem, ale dość często mieszając, aż twarde warzywa zmiękną a pomidory się rozpadną. Jeśli rzecz za luźna nam się wyda, bez przykrycia redukujemy, ale o tym, iżby zbyt gęsta nie była, nie zapominamy. Gdy tak danie pod przykrywką pyrka, sprzątamy kuchnię i do stołu nakrywamy.
Podawać na gorąco z jasnym pieczywem lub ziemniakami. Ja jadam łyżką, ale raczej jadać widelcem jest przyjęte.
SMACZNEGO
środa, 17 października 2012
Wernisaże, wernisaże...
Krótka relacja z ostatnich dni.
A. W ulubionym, klimatycznym Muzeum Współczesnym Wrocław, 12.10.2012 wernisaż wystawy „WARSTWY” — WYSTAWA INTERAKTYWNA. Kolejne przedsięwzięcie z cyklu "Samoobsługowe Muzeum", wystawa - nie wystawa. To jakby pudełko kredek i blok rysunkowy w rękach dziecka - narzędzia wyobraźni a nie gotowe artefakty. A po wernisażu miłe chwile w muzealnej kawiarni na dachu.Autorka - Patrycja Mastej - w krótkim speechu
Autorka i "naczelny" kurator muzeum Piotr Stasiowski
Znany wrocławski fotografik i dziennikarz tym razem wszystkich pozdrawia
Nie znacie? Żałujcie
Towarzystwo było międzynarodowe
B. W dniach 15.10.-21.10.2012 odbywa się pełna rozmachu impreza - European Glass Festival in Wrocław. Niezwykle bogaty, zróżnicowany program, wystawy, warsztaty, zwiedzanie, spotkania i dyskusje. Autorami projektu EGF są: Anita Bialic, Galeria BB i prof. Kazimierz Pawlak, ASP we Wrocławiu.
15.10.2012 - poniedziałek
Play with Glass - European Glass Festival in Wrocław rozpoczęcie festiwalu oraz Otwarcie wystawy głównej Fun, Joke, Surprise, Dworzec Wrocław Nowy Główny.
W pomieszczeniu dawnej poczekalni zgromadzono prace międzynarodowego towarzystwa (właściwie powinno się to napisać przez duże 'T'), w różnych technikach, rożnej stylistyce, koncepcji artystycznej ale z jednego materiału - szkła.
Festiwal i wystawę otworzył jej animator - prof. Kazimierz Pawlak. Stawił się tłum gości, i ja tam byłem, choć wina nie piłem (kierowca) to świetnie się bawiłem.
Otwarcia dokonał prof. Kazimierz Pawlak
Znany wrocławski fotograf i dziennikarz w rozmowie ze znanym wrocławskim artystą
16.10.2012 - wtorek
"Trzy" - Kazimierz Pawlak - wystawa jubileuszowa - Galeria Szkła i Ceramiki, BWA, pl. Kościuszki 9/10, Wrocław - Wystawa z okazji jubileuszu 30-lecia pracy artystyczno-dydaktycznej.
W kameralnej galerii spotkał się słuszny tłum miłośników sztuki i przyjaciół autora.
Trzy to tytuł wieloznaczny - w najbardziej bezpośredniej warstwie, wystawa to trzy instalacje.
No to otwieramy...
Prof. Kazimierz Pawlak z własną karykaturą
Ktoś mnie szturchnął i tak wyszło
KONIEC (na dzisiaj)
Subskrybuj:
Posty (Atom)