Aga wróciła z wakacji i od razu dała czadu!
Aga Magerle: 23 sierpnia, godzina 20.00 Jatki ,galeria sztuki aktualnej , pokaz mody, wernisaż obrazów Andrzeja Magerle i moich maluchów, moja instalacja a wszystko pod hasłem "Biały Obrus".
Nie jest łatwo opisać takie wydarzenie -poza jego stroną "materialną", która opisowi stosunkowo łatwo się poddaje, mamy do czynienia z potężną dawką "duchowości", co już w słowach zamknąć nie jest łatwo - szczególnie, jeśli nie jest się poetą.To kolejny (wcześniej http://gallblogonim.blogspot.com/2013/07/aga-magerle-jedrzej-stelmaszek-otry-i.html) wernisaż w klimatycznej galerii sztuki aktualnej / wójcik & stępniak na wrocławskich Jatkach.
Tym razem jednak nie jest to zwyczajna (weźcie poprawkę na znaczenie słowa zwyczajna w przypadku tej galerii) wystawa obrazów, ale postmodernistyczny spektakl łączący performance, instalacje, wystawę malarstwa i coś na co nie mam słowa w jedno wydarzenie. Spektakl rozpoczął się przewrotnym pokazem mody, przewrotne były i modelki i stroje, przewrotny był także odbiór publiczności - żywy, spontaniczny, otwarty na zawarte w pokazie elementy pastiszu, groteski i krytyki wszechobecnego lanserstwa.
Po pokazie nastąpiło "kuratorskie" zwiedzanie galerii z obrazami Andrzeja Magerle, instalacją Agi odnoszącą się (wiem to od samej autorki, ale i bez tej wiedzy miałem podobne wrażenie) do, chyba już zanikających, miejsc w mieszkaniu, gdzie na kredensie, komodzie, biblioteczce na białym obrusie, czy koronkowej lub szydełkowej serwetce zgromadziła się kolekcja rzeczy niepotrzebnych, nierzadko tandetnych, od sasa do lasa, ale będących przedmiotem jakiegoś szczególnego sentymentu... W instalacji Agi mamy oczywiście przerysowanie, wzbogacenie o inne jeszcze symbole i odnośniki - całość ma raczej pobudzić - nie koniecznie do intelektualnej, ale także emocjonalnej - refleksji niż dać gotowe odpowiedzi.
I wreszcie kącik maluchów - w małej salce zaaranżowany magiczny mikrokosmos, królestwo dzieci, i ich prace.
Nie można nie wspomnieć o jeszcze jednym składniku tego wernisażu - nie należącym wprawdzie do świata sztuk plastycznych, ale do sztuki jak najbardziej - do sztuki kulinarnej; autorka przygotowała "skromny poczęstunek". Byłbym niewdzięcznikiem, gdybym nie pochwalił świetnej galaretki drobiowej. O gulaszu znajomy Bułgar (kuchnia raczej pikantna) powiedział - lekko ostry. Nie można zaprzeczyć. Do tego skrzydełka pieczone glazurowane, pomidory i ogórki. Wprawdzie "tylko artysta głodny jest wiarygodny", ale nas widzów przecież to nie dotyczy.
Ważną cechą dzieła Agi jest jego jednorazowość, wernisaż to nie tylko - jak mówi definicja - uroczyste otwarcie dla zaproszonych gości i przyjaciół przed udostępnieniom wystawy publiczności - ale także wydarzenie się. Pokazu mody już nie będzie, oprowadzania kuratorskiego także - z jednej strony czyni to wydarzenie jednorazowym, niepowtarzalnym fenomenem, z drugiej, ci co nie byli, nigdy już tego nie zobaczą. Pozostaje im wierzyć i oglądać fotografie.
Tym razem część - ta lepsza - fotografii wykonana została przez znanego wrocławskiego fotografika i dziennikarza, Zbigniewa Stokłosę.
Fotografia - Zbigniew Stokłosa
pokaz modypo pokazie
gulasz "hot"
instalacje
obrazy Andrzeja Magerle
fotografia - Andrzej Małyszko
instalacjeobrazy Andrzej Magerle - autor odsłania kulisy ciężkiego życia artystów
autorka w towarzystwie
znany wrocławski fotografik i dziennikarz czai się w ciemnej bramie
po wernisażu idziemy do Tapas Baru na afterparty - ale po drodze (może nie całkiem...) odwiedzamy Cafee Planet, gdzie odbywa się wernisaż innej wystawy - Artistique [wernisaż + Afterparty] - o zdecydowanie kobiecym charakterze.
w Coffee Planet spotykamy znajomych z Filipin - malarza Rodneya P. Yap oraz Mabel Guia Acosta - krytyka sztuki i impresario, goszczących z wystawą Pierwotny, Rodney P. Yap - wystawa obrazów z odległej przeszłości
foto. Zbigniew Stokłosa
by wreszcie dotrzeć do Tapas Baru
upsss... pora do domu
Swietne imprezy są we Wrocławiu, a co do reszty:każdemu może się przytrafić...
OdpowiedzUsuń