Wrocław skutecznie chyba odbudowuje swoją pozycję miasta "jazzowego".
Jedną z ważniejszych pozycji w jazzowym kalendarzu jest listopadowy festiwal Jazztopad, który w tym roku odbywa się po raz 11-ty. Tradycją festiwalu jest organizowanie - poza regularnymi koncertami - koncertów w mieszkaniach prywatnych. Takie koncerty różnią się zarówno pojemnością "sali", ograniczoną wielkością pokoju w którym się odbywają, ale także kameralnością składów - na ogół są to duety, tria... Inna jest oczywiście atmosfera, bliższa jam session, swoboda na widowni i bliski kontakt z muzykami. Czyni to owe koncerty w mieszkaniach doznaniem muzycznym w jakiś sposób intymnym i głębszym.W tym roku po raz trzeci odwiedziłem gościnne mieszkanie - galerię Chrrr - gdzie odbył się klimatyczny - być może dla mniej doświadczonych miłośników jazzu, trudny - koncert w wykonaniu duetu Maciej Obara - saksofon i Özün Usta - kontrabas, djembe oraz tria Mateusz Rybicki - klarnet, Umut Çaglar - flety, zurna, instrumenty perkusyjne i Mikołaj Gruszecki - fortepian.
W muzyce wyraźnie dało się usłyszeć egzotyczne klimaty, które zawdzięczaliśmy muzykom z Turcji. A także - szczególnie u Obary - nostalgiczne, głębokie barwy przywodzące (może to zbyt śmiała teza) klimat saksofonu Garbarka.
Uwielbiam instrumenty dęte o niskim stroju, alty i basy... Mateusz Rybicki dał mi satysfakcję.
Takie imprezy kojarzą mi się ze stanem wojennym.Widać wspólny mianownik : samoorganizacja .Ciekawe czy występowały inne symptomynawiazujące do tamtych czasów.Ale tak poważnie to kameralnośc i klimat są tutaj bezcenne.
OdpowiedzUsuń:-)
OdpowiedzUsuń