Łączna liczba wyświetleń

Wernisaże Wrocław (nie tylko)

ZGŁOŚ IMPREZĘ NA blogonim@gmail.com WIDOK SZCZEGÓŁÓWY - KLIKNIJ PLAN DNIA

piątek, 21 sierpnia 2015

Vít Ondráček / Marcin Zawicki / malarstwo - działo się w Galerii Miejskiej

Vít Ondráček / Marcin Zawicki / malarstwo / 21.08.2015 - 26.09.2015

http://galeriamiejska.pl/media/galeria/big/327_8_noname.jpg

Z materiałów Galerii [http://galeriamiejska.pl/wystawy/00327_vit-ondracek--marcin-zawicki--malarstwo]
"Vít Ondráček / Marcin Zawicki / malarstwo / 21.08.2015 - 26.09.2015
Galeria Miejska we Wrocławiu już niejednokrotnie organizowała wystawy par artystów,które równie dobrze można było traktować jako dwa osobne wydarzenia. Dzięki takiemu posunięciu twórcy otrzymywali sale na wyłączność i zarazem szansę, aby ich sztuka wybrzmiała niezakłócona elementów „obcych” elementów. Z drugiej jednak strony zawsze dochodziło do wzajemnej konfrontacji, rodzącej porównania, oceny, nowe inspiracje. W podobną tendencję wpisuje się wystawa „Vít Ondráček / Marcin Zawicki / malarstwo” zestawiająca prace artystów, których różni niemal wszystko: wiek, kraj pochodzenia, postawa artystyczna, stosunek do siebie i otaczającego świata. Łączy zaś pędzel oraz malarstwo rozumiane jako medium, za pomocą którego starają się, bardzo poważnie lub trochę mniej serio, wprowadzić widza do swoich artystycznych światów.

Vít Ondráček (ur. 1959 r.) poświęca się przede wszystkim malarstwu, grafice, rysunkowi i ilustracji. To uparty indywidualista obojętny na mody, zmieniające się tendencje i zapotrzebowanie rynku. Blisko przyjaźni się i współpracuje z wieloma poetami i prozaikami– Vítem Slívą, Radkiem Malym, Jaromírem Typltem oraz ze zmarłym już znakomitym czeskim surrealistą Ludvíkiem Kunderą (Grupa Ra). Wierzy, że pociągnięcia pędzla wyrażają jego energię, stąd sztuce oddał się bezgranicznie, niemal na śmierć. Tworząc cykl Daktylogramów malował tylko rękami i palcami, co zakończyło się bardzo poważnym zatruciem, z którego ledwo ocalał. Mimo to w dalszym ciągu sięga po farby. W Galerii Miejskiej we Wrocławiu zostaną zaprezentowane prace z jego bardzo poetyckiego i pozornie pozbawionego kolorów cyklu „Czarna Tęcza”. Pozornie, gdyż Vít Ondráček uzyskuje kolory niebezpośrednio – dzięki kombinacji struktur pierwotnie bezbarwnych sprawia prawdziwe wrażenie koloru, niczym gra światłocienia w czarno-białym filmie. Wrażenie koloru w znaczeniu iluzji. Na jego obrazach ukazuje energię, rytm, jego brak, regularność i odchylenia –wszystko, co składa się na schemat ruchu.

Marcin Zawicki (ur. 1985 r.) jest artystą młodym, lecz w żadnym wypadku nie debiutującym. Ma na koncie sporo wystaw, ważnych nagród i,co najistotniejsze, wiele interesujących prac, z których bije dystans do siebie i świata. Zajmuje się malarstwem i grafiką. W Galerii Miejskiej we Wrocławiu zostanie przedstawiony wycinek dorobku Marcina Zawickiego obejmujący wybór pracz dwóch rozbudowanych cykli „The Fall” oraz „Sporysz”, a także najświeższe(dosłownie) obrazy z nowego, jeszcze nienazwanego projektu. Artysta od początku swojej aktywności nie nadaje tytułów poszczególnym dziełom, tym niemniej są to obrazy skończone, dopracowane i klarowne – jeśli to stosowne słowo na określenie przedstawień przekraczających granice powszechnie rozumianej realności i prawdopodobieństwa. Wszystkie trzy cykle łączy, oprócz techniki malowania, zastosowania sztucznego światła, jaskrawej kontrastowej kolorystyki,ponurego raczej nastroju odrealnienia i bezczasowości, także obrana metoda ich tworzenia. Zawicki koncypuje swoje kompozycje „na sucho”, przy użyciu niewielkich modeli. Powstają one z przeróżnych odpadów, którym artysta nadaje drugie życie.Zestawia elementy wyodrębnione z ich pierwotnych środowisk, następnie fotografuje efekty swojej pracy i przenosi je, wcale dosłownie, na płótno. Na tym etapie malarz ponownie puszcza wodze fantazji – bawi się skalą, dodaje nowe elementy, rozczłonkowuje, scala, ubarwia, tworząc nowy mikrokosmos w skali mikro i makro. Robi to bardzo uważnie, przywiązuje wagę do szczegółów, stąd niema tu miejsca na przypadek.
Trudno minąć obojętnie obrazy każdego z wystawianych twórców. Wciągają one widza,zmuszając do prześledzenia, bądź to poetycko dynamicznej linii Ondráčka,lub też budzących się do życia stworów i fantastycznych roślin Zawickiego.Przestrzenie zajmowane przez artystów w Galerii Miejskiej oddzielają schody i podłoga stanowiące granicę między monochromią i kolorami, poezją i kpiną,całkowitą powagą i lekkim dystansem. Nie jest to jednak bariera nie do pokonania."


Warto zwrócić uwagę, że obaj autorzy - każdy na swój sposób - operują bogactwem kolorów i że obaj zafascynowani są "bogactwem szczegółów" - bardzo starannie wypracowanych i kompozycyjnie przemyślanych. Na zbliżeniach widać techniczną "bezkompromisowość" obrazów.
Urzekł mnie także "pleśniaczek", jak z Alicji w Krainie Czarów...
Po wernisażu, tradycyjnie afterparty w Mananie i... późny powrót.





























































































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz