14 kwietnia, w Galerii Sztuki Naiwnej i Ludowej (Kiełbaśnicza 31, Wrocław) odbył się wernisaż wystawy MALARSTWO NAIWNE Z HISZPANII.
Może warto chwilę pochylić się na pojęciem sztuki naiwnej, jej pozycji w świecie sztuki, nad różnicami pomiędzy sztuką naiwną a profesjonalną.
Oczywiście (według obowiązującej teorii) wszystko zaczęło się od "wielkiego wybuchu", ale my aż tak daleko (ok. 13,772 (±0,059) mld lat temu) sięgać nie będziemy. Około 2 milionów lat temu (to kolejna teoria, ale czegoś trzymać się musimy) mała małpa Sahelanthropus tchadensis stanęła na tylne łapy, spodobało się je to i od tego pewnie urósł jej przesadnie mózg. Pojawił się gatunek praczłowieka. Był ów nasz przodek raczej głupiutki i wielkiego mózgu nie potrzebował, nic dziwnego, że zalęgły się w nim zupełnie zbędne myśli. W wolnych chwilach, zamiast iskać żonę, dłubał w ziemi patyczkiem, czy mazał palcem po ścianie [jaskini]. No i tak narodziła się sztuka, rzecz niepraktyczna, trudna do zdefiniowania, może wyraz jakiejś egzystencjalnej tęsknoty.
Oczywiście nikt wtedy - i długo, długo jeszcze - nie nie znał ani pojęcia, ani tym bardziej słowa sztuka. Starożytne pojęcie sztuki (łac.ars, grec. techne), czyli stosunkowo młode, odbiega od współczesnego znaczenia - może nie diametralnie, ale znacznie przesunięte są akcenty. Wówczas sztukę kojarzono z umiejętnością - czyli to co teraz nazwalibyśmy rzemiosłem, w przypadku sztuk wymagających pracy fizycznej (rzeźba, malarstwo, złotnictwo ale i krawiectwo), oraz nauką w przypadku sztuk pracy fizycznej nie wymagających (retoryka, logika, medycyna). Z czasem to utylitarne rozumienie sztuki zostało, pod wpływem jej rozwoju i budowania własnej, odrębnej od rzemiosła i nauki, tożsamości odrzucone. W połowie XVIII wieku francuski filozof oświeceniowy, Charles Batteux wprowadza pojęcie "sztuki piękne" (beaux-arts). Należy jednak zdawać sobie sprawę, że nie istnieje i pewnie istnieć nie będzie, żadna ścisła sztuki definicja - materia jest zbyt delikatna, zbyt na lekkie nawet podmuchy podatna, zbyt efemeryczna, chwilowa ale jednocześnie ponadczasowa.
Sztuka, o której wyżej mówiliśmy, to nurt główny, można by rzec - cywilizacyjny. Cechuje się, z jednej strony gromadzonym doświadczeniem praktycznym, wiedzą o technice i technologii, teorią postrzegania, obrazowania, historią stylów, manier, ćwiczeniami itp, a z drugiej strony kształtowaniem wrażliwości, rozwijaniem wyobraźni, przekraczaniem rubikonów współczesnej akceptacji, poszukiwaniami wgłąb i wszerz. Często mówi się - sztuka profesjonalna.
Ale przecież na początku tak nie było - pierwsze środki wyrazu były proste, dzieła przekazywały raczej potrzebę podzielenia się emocją czy obserwacją z otoczeniem. Bez głębi, bez filozofii, bez ukrytego zamysłu. Prosty przekaz, proste środki. Brak głębi, perspektywy, naiwne deformacje, brak proporcji - płaskość. Żywe , pstrokate kolory, bezpretensjonalne przedstawienia - czasem z anegdotą, częściej bez. Świat najbliższej okolicy - także w sensie intelektualnym.
Czy ta sztuka źródła zaniknęła przez wieki, wyewoluowała w sztukę profesjonalną? Oczywiście nie. Cały czas istnieje równolegle do tej "profesjonalnej", czy to wśród ludów "prymitywnych", czy gdzieś na obrzeżach kultury. Wiedzie jej się raz lepiej, raz gorzej - ale dla tej sztuki nie ma to chyba aż takiego znaczenia - jest ona organiczna i nie podatna na koniunktury.
Sztuka "prymitywna" lub "naiwna" - choć może nie do końca jest to to samo - nie może być uznana za gatunek gorszy, w niej nie liczy się technika, filozofia czy metaforyka. Liczy się bezpośrednia emocja, odniesienie tych pokładów wrażliwości, które nie zostały ukształtowane (lub, jak twierdzą niektórzy - zniewolone) przez edukację, kulturę, mody i konwenanse. I jeśli pozwolimy zagrać tym emocjom, odsłonimy się na pierwotne przekazy - doznamy nie mniejszych wzruszeń niż w kontakcie ze sztuką profesjonalną.
Oczywiście nie należy sztuk owych sobie przeciwstawiać - one koegzystują z sobą i wzajemnie się uzupełniają. Co jakiś czas następuje zmęczenie sztuką współczesną i powrót do sztuki naiwnej - fascynacje sztuką Afryki, Gauguin i sztuka Polinezji, nasz Nikifor... Samooczyszczenie.
Z taką twórczością mamy do czynienia na wystawie MALARSTWO NAIWNE Z HISZPANII. Kilkunastu autorów, różnorodna tematyka, ale nie ma wątpliwości, że to właśnie nurt naiwny. I nie ma wątpliwości, że są to dzieła szczere, bezpretensjonalne, powstałe tu i teraz. Na zdjęciach zobaczymy jedynie wycinki w tle - aby zobaczyć więcej należy odwiedzić galerię!
goście z Francji
znany wrocławski fotografik i dziennikarz - coś zasępiony
hiszpańskie rytmy
mimo późnej pory straż municypalna nie próżnuje
pożegnania
nie wszyscy grzecznie poszli do domu
ale ja byłem grzeczny - przesiadka przy Magnolii
i niestety, jak zawsze, zły tramwaj i droga przez Park Zachodni
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz