13 grudnia 2020r., czyż nie idealna data na wycieczkę w góry? A do tego pogoda, chłodno i mglisto. Ideał!
A więc w drogę - w planie Wielka i Mała Sowa - szczyty w Górach (nomen omen) Sowich. Z Wrocławia rzut beretem - czyli godzinka samochodem. Po drodze jeszcze spojrzenie na Ślężę.
Startujemy z Przełęczy Walimskiej niebieskim szlakiem. Droga jest stosunkowo łatwa, pomijając oblodzone, na szczęście nieliczne fragmenty. Spotykamy sporo wędrowców, którzy wpadli na ten sam pomysł.
Na Wielkiej Sowie działa zarówno wieża widokowa jak i punkt gastronomiczny - "zaliczamy" jedno i drugie. W drodze powrotnej zahaczamy o Małą Sowę i najpierw w półmroku, a pod koniec w ciemności rozjaśnianej latarkami telefonów, docieramy do parkingu. Refleksja - warto mieć latarki czołówki, dni są bardzo krótkie...
Fotograficznie wyprawa bardzo ciekawa. Wbrew pozorom, oszronienie i zamglenie daje ciekawsze klimaty niż banalne słońce. To z kolei sprowokowało mnie do zabawy w podbijanie klimatu. Mam jednak nadzieję, że nie do końca zepsułem oryginalny ambient.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz