Spis Treści

sobota, 19 stycznia 2013

"EROTYKI" TOMASZA DOMAŃSKIEGO v.1 (TYLKO DLA DOROSŁYCH)

18 stycznia 2013, o godz. 19:00 w Galeria Sztuki Aktualnej Wójcik i Stępniak (Wrocław, ul. Jatki 12-13, bardzo polecam, i to nie koniecznie po znajomości) wernisaż wystawy "EROTYKI"  TOMASZA DOMAŃSKIEGO.

Dzisiaj tylko na gorąco słów kilka i jedno czy dwa zdjęcia. Wkrótce postaram się opublikować obszerniejszą refleksję, być może uda się porozmawiać z autorem... Zapewniam, że rzecz warta - nomen omen - grzechu, i to w jakim stylu!

Ten wernisaż miał być dla mnie szczególny. Zakończyłem stresujący, kilkutygodniowy projekt w pracy, na piątkowej imprezie miałem nagromadzone napięcie z siebie wyrzucić, odreagować. Miał to także być debiut nowego obiektywu, który kupiłem specjalnie dla fotografii w trudnych oświetleniowych warunkach (tematu nie rozwijam, ci którzy fotografują imprezy, wiedzą o co chodzi, pozostałych nie będę zanudzał). Liczyłem także na spotkanie z pewną osobą. I wreszcie, to taka szachowa roszada - w grudniu relacjonowałem wernisaż wystawy Igora Wójcika "Zwierciadła iluzji" w OKISIE, a teraz to on gości w swojej galerii artystę. Mamy więc Igora w dwóch rolach - w obu spisuje się świetnie (wybacz tę wazelinę, musiałem to powiedzieć).

Ale "człowiek strzela Pan Bóg kule nosi". I tak, poprzez pobieżne czytanie (tak już mam, od zawsze...) zawiadomień, przyszedłem na godzinę 18-tą zamiast 19-tą. Za to nie wziąłem czapki ani rękawiczek, co odegra za chwilę pewną rolę. Wprawdzie galeria już była otwarta, ale trwały przygotowania do wernisażu i nie chciałem przeszkadzać - wybrałem się na spacer po wieczornym Wrocławiu i uznałem, że w tej sytuacji, debiut obiektywu to Wrocławia zdjęcia nocne; w końcu warunki oświetleniowe nawet trudniejsze niż na wystawach.
Jak postanowiłem, tak zrobiłem, a przy tym, z braku wspomnianych wcześniej utensyliów, porządnie zmarzłem (właśnie kończę już kolejną herbatę z miodem i z cytryną, w nadziei, że to na zaziębienie pomoże). Osoba nie przyszła - wszytko inne poszło zgodnie z planem, a nawet lepiej.

Akty to gatunek specyficzny, łatwy i piekielnie trudny jednocześnie. Uprawiany od zawsze, wydawać by się mogło - wyeksploatowany, jednak to złoże, które wyeksploatowane nigdy nie będzie. Sam przedmiot jest na tyle frapujący, że nawet podłe dzieła spotkają się z zainteresowaniem - słyszano o tak ekstremalnych przypadkach, że "twórca" tylko dokładnie pooglądał modelkę, a jedyne dzieła jakie (nie)powstały to to czego się napatrzył.
Ale bez obaw - w przypadku Domańskiego wartość artystyczna nie budzi wątpliwości; drastyczne (w konwencjonalnym rozumieniu), zmysłowe czy liryczne (bo z takimi także mamy do czynienia), a nawet anatomicznie nie możliwe (choć podobno słynny Ron Jeremy to potrafi...) kompozycje są przede wszystkim sztuką, artystycznym przedstawieniem, bez żadnej taryfy ulgowej. Tej taryfy ulgowej nie ma także w tematach, jeśli szczere - a takie mam wrażenie - to bardzo odważne, bardzo intymne i bardzo osobiste spojrzenie na seksualność...

Lecz zostawmy coś na "vol. drugie", a teraz zdjęcia:


gorączkowe przygotowania

mam jeszcze godzinę do otwarcia - idę w  miasto














"wrocławskie nocne tramwaje"


Ossolineum





w głębi Uniwersytet

może lepiej tę lampę wygasić? (oczywiście można także naprawić tynki...)



 




pora wracać, sprzęt zamarza

Igor Wójcik, Galeria Sztuki Aktualnej Wójcik i Stępniak , lekko roztrzęsiony




A(D)D- Andrzej Dudek-Dürer - siódme wcielenie Albrechta Dürera



uroczyste otwarcie przed wejściem do galerii - na mrozie, ale z grzanym winem w perspektywie



nastąpiły przemówienia - autor  dał krasomówczy popis, jedno zdanie, słów trzy albo cztery


nareszcie w ciepłym























prawdopodobnie pod wpływem sztuki dochodziło do wielokrotnych zbliżeń









 




znany wrocławski fotografik i dziennikarz w towarzystwie





autor daje autografy






 after party w Inspiracji






1 komentarz: